Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tempo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tempo. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 8 stycznia 2015

MUZYKA I CZAS

Odnosicie  czasem wrażenie, że przy muzyce czas płynie jakoś inaczej? Niektóre rzeczy robi się szybciej, kiedy indziej znów czas zwalnia bieg?
To nie tylko wrażenie. Potwierdzają to poważne naukowe badania. Muzyka wpływa na nasze postrzeganie czasu, ponieważ sama w czasie przebiega i w pewien sposób go porządkuje. 
Muzyczne porządkowanie czasu polega na dzieleniu go na symetryczne odcinki, poprzez równomiernie rozłożone akcenty i precyzyjnie wymierzone wartości rytmiczne.
Podstawą muzycznego czasu jest „puls”, czyli rodzaj linijki, do której możemy przyłożyć rytm. To na podstawie pulsu muzycznego oceniamy jakie jest tempo muzyki, czyli czy utwór jest szybki czy wolny. W praktyce – puls muzyczny to jest to, co wystukujemy sobie nogą albo to, w rytm czego się „kiwamy” słuchając.
Puls muzyczny można podzielić na krótkie odcinki zwane taktami. Takt zaczyna się na ogół tam, gdzie słychać wyraźny akcent („raz!”). Akcent może występować co 2, 3, 4, 5, 6 itd. miar, dzięki czemu utworom można nadać skoczny (na 2), taneczny (na 3, jak walc) lub marszowy (na 4) charakter. 
Wreszcie - poszczególne takty możemy wypełnić nutami i pauzami o różnej wartości, podobnie jak wagony – pasażerami.  Wtedy mamy już do czynienia z rytmem, charakterystycznym dla konkretnego utworu. Na rytm nakłada się melodię – i gotowa piosenka ;)
Niemniej, są utwory, w których rytm jest elementem nieistotnym - bazują na statycznych współbrzmieniach albo  swobodnie prowadzonej melodii. Taka muzyka będzie w nas wywoływać odczucie, że czas zwolnił bieg albo wręcz stanął w miejscu.
Na koniec – ciekawostka. Element rytmu można też odnaleźć w innych dziedzinach sztuki, np. w malarstwie czy architekturze. Kompozycja rytmiczna – to taka, w której pewien element jest powtarzany w uporządkowany sposób.










czwartek, 18 grudnia 2014

ARANŻACYJNE PRZEBIERANKI

Jak powstaje muzyka? Cóż, niektórzy nawet po doktoracie  z muzykologii nadal się nad tym głowią :)
W którym momencie działa talent, w którym włącza się wiedza, w którym doświadczenie i warsztat, a kiedy rutyna? Na ile muzykę tworzy kompozytor, a jaki wkład w nią ma wykonawca, a nawet (paradoksalnie, a jednak!) – słuchacz?
Do tworzenia muzyki zasadniczo nie potrzeba talentu… Tak samo , jak do malowania ścian nie trzeba być Picassem ;)  Jeśli jednak talent  jest – to tym lepiej dla dzieła i jego słuchaczy. Wtedy bowiem dzieło zyskuje niezwykłe cechy, które mogą zachwycać  ludzi niezależnie od epoki i szerokości geograficznej.



Od czego zaczyna się proces komponowania? Najczęściej od inspiracji i pomysłu.  Rodzi się jakiś strzępek melodii, kilka akordów, ziarno, z którego kiełkuje kompozycja. Często (zwłaszcza, kiedy piszemy utwór wokalny) zaczyna się od linii melodycznej. Ustala się tonację, tempo, metrum, charakter utworu. W malarstwie odpowiadałoby to szkicowi. Dopiero później zaczyna się najważniejszy etap – dobór barw i dopracowywanie szczegółów. W muzyce etap ten to instrumentacja (w klasyce) lub aranżacja (w muzyce rozrywkowej). W międzyczasie kształtuje się też  forma utworu, czyli jego przebieg.
Aranżacja to złożony proces, na który składają się m.in. dobór akordów, dobór instrumentów,  kształtowanie poszczególnych partii instrumentalnych z uwzględnieniem sposobu gry (artykulacja). Ta sama melodia w różny sposób zaaranżowana może sprawiać wrażenie zupełnie odrębnych utworów – wystarczy, że wersje różnią się stylem, tonacją, harmonią i składem wykonawczym. Przypomnijcie sobie jak dalece odbiegały od siebie opracowania „Jingle bells”, których słuchaliśmy – metalowa, disco, techno, jazzowa, punkowa…  Jeśli chcecie posłuchać ich jeszcze raz, to kliknijcie na dzwoneczki: 
Takie różne wersje tego samego utworu, różniące sie aranżacją w muzyce rozrywkowej nazywa się coverami. Covery moga być wierna kopią oryginału (istnieje wiele coverbandów, "podszywających się" np. pod Beatlesów, ABBĘ itp.) albo być niemal nierozpoznawalne.

Porównajcie "Billie Jean" w wykonaniu Michaela Jacksona i Pauliny Lendy albo "Smells like teen spirit" nagrane przez Nirvanę i Tori Amos 



Na koniec – dwie ciekawostki.

Pierwsza – o tworzeniu muzyki filmowej. Swego czasu Hollywood dziwowało się polskiemu kompozytorowi Wojciechowi Kilarowi (muzyka do „Draculi”, „Portretu damy”,  „Dziewiątych wrót” i in.), że OSOBIŚCIE instrumentuje pisaną przez siebie muzykę. Otóż w Hollywood powszechną praktyką jest, że kompozytor poprzestaje na etapie szkicu – zostawia melodyjki i motywy, zaś to, co nas zachwyca, czyli głębia, barwność aranżacji -  jest niekiedy dziełem  całego sztabu ludzi… nasuwa się pytanie – kto i za co dostaje w takim razie Oscara?...






Druga – jeśli widzieliście (a jeśli nie widzieliście, to koniecznie obejrzyjcie!)  film „Amadeusz”,  jest tam SCENA, w której żona Mozarta idzie załatwić mu pracę na dworze cesarskim. Zawartość teczki (dziś rzeklibyśmy „portfolio” ;) ) kompozytora ocenia Antonio Salieri. Jest zdumiony, bo wszystkie rękopisy są czyste, nie pokreślone, nie poprawiane… tak jakby cała muzyka od razu była gotowa w  głowie Mozarta, wraz z aranżacją i najdrobniejszymi szczegółami, a ten spisywał ją tylko z pamięci niczym dyktando. 
Ciekawe co powiedzieliby o tym w Hollywood? ...




A skoro mowa o Mozarcie, poniżej kilka "coverów" jego chyba największego hitu - "Eine kleine Nachtmusik" w wykonaniu grupy MoCarta.
Eine kleine Nachtmusik 1
Eine kleine Nachtmusik 2 (początek)
Eine kleine Nachtmusik 3(początek)


sobota, 13 grudnia 2014

MUZYKA TO JĘZYK

Zgadzacie się?

Muzyka służy komunikacji, można za jej pośrednictwem wiele wyrazić - emocje, nastroje. Może też opisywać, opowiadać - zatrzymać czas w kadrze, niczym zdjęcie czy obraz, lub też podążać za losami postaci reprezentowanej przez muzyczny motyw, melodię.  Wreszcie - ma swoje reguły, gramatykę, artykulację, stylistykę.

Można więc powiedzieć, że jest rodzajem języka.

Były w historii muzyki okresy, gdy tezę tą traktowano do tego stopnia dosłownie i poważnie, że próbowano tworzyć słowniki muzyczne - podające znaczenie konkretnych muzycznych fraz. W  renesansie i baroku popularna była  retoryka muzyczna, w myśl której różne muzyczne "figury" miały ściśle określone odpowiedniki językowe. I tak na przykład: gamy szybko biegnące w górę lub w dół oznaczały ucieczkę, partia basu schodząca stopniowo w dół - śmierć lub żałobę, motyw oparty na półtonie (si-do) - westchnienie, ból,  czterodźwiękowy motyw typu do-re-si-do (w górę, w dół i z powrotem) oznaczał krzyż i był często wykorzystywany w muzyce sakralnej.
.
W pewnym stopniu jednak ów muzyczny język zmienia się w zależności od tego w jakich czasach czy miejscach się znajdujemy. Łatwo nam intuicyjnie odróżnić czy ktoś gra "po naszemu" czy nie. Ale czy potrafimy nazwać po imieniu te wszystkie cechy, którymi różni się nasza muzyka od nie-naszej?

Nie zawsze. Język obcy można łatwo rozłożyć na części pierwsze: alfabet, słownictwo, wymowę, gramatykę, frazeologię, stylistykę. A co z muzyką? Otóż mamy tu do dyspozycji:
- materiał dźwiękowy, czyli skale (np. dur, moll, pentatonika itp.) i sposób budowania melodii
- rytmikę (sposób kształtowania rytmu - swoboda, powtarzalnośc, tempo, metrum)
- harmonię (budowanie i zastosowanie współbrzmień)
- instrumentarium, kolorystykę
- artykulację (sposób wydobycia dźwięku)
- formy muzyczne (sposób ksztaltowania, budowania utworów)

O tych właśnie "częściach pierwszych" będziemy rozmawiać na najbliższych lekcjach.